Sytuacje bolesne, trudne, zaskakujące – choroby, straty, śmierć, żałoba. Na co dzień mierzymy się z tymi sprawami wszyscy, dorośli i dzieci. Począwszy od małych zdawałoby się strat, np. ulubionych przedmiotów, poprzez śmierć zwierzęcia, stratę przyjaciela, rozwód czy rozstanie z partnerem, aż po te najtrudniejsze, nieodwracalne, jak śmierć kogoś bliskiego. Hierarchia bywa różna, zwłaszcza u małych dzieci, których wielkie dramaty dla nas takimi nie są, co nie znaczy, że mamy je lekceważyć. Zawsze takie sytuacje się  zdarzały, są nieuniknione, ale też za każdym razem nas zaskakują. To co boli czy przeraża sprawia , że odczuwamy dyskomfort z powodu utraty poczucia kontroli, a więc również poczucia bezpieczeństwa. To co wydawało się pewne, nagle pewne nie jest, a zmiana zawsze jest trudna, ponieważ wybija nas ze strefy komfortu.

Obecna rzeczywistość, związana z epidemią też należy do takich sytuacji. Boimy się o zdrowie swoje i najbliższych, o naszą przyszłość, o finanse, pracę, to naturalne i zrozumiałe. Niepokoimy się i próbując ten niepokój złagodzić słuchamy wiadomości, czytamy informacje w internecie, rozmawiamy  z różnymi osobami, robimy zakupy. W tym wszystkim towarzyszą nam nasze dzieci.

Czy należy dziecko chronić przed trudnymi sprawami, izolować od nich, oszukiwać w dobrej wierze?

Po pierwsze utrzymanie dziecka w niewiedzy nie jest właściwie możliwe,  bo nawet te najmniejsze, które nie są w stanie zrozumieć co się dzieje, odbierają nasze emocje, wyczuwają nasz niepokój i napięcie. Im są starsze – czują i obserwują coraz więcej. Należy więc postawić pytanie nie tyle czy mówić, ale jak rozmawiać z dzieckiem na ten temat. Trzeba mówić dziecku o tym co się dzieje, być gotowym towarzyszyć mu  w tym trudnym czasie i wspierać jak umiemy najlepiej. Co to znaczy?  Przede wszystkim warto zdać sobie sprawę, że małe dziecko reguluje swoje emocje, tzn. uczy się radzić sobie z emocjami i trudnymi przeżyciami, dzięki nam dorosłym. Przy najbliższej osobie, która daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, bo sama jest stabilna, opanowana i spokojna,  jest ono w stanie wytrzymać wiele. Dziecko potrzebuje usłyszeć : „jestem przy tobie, widzę, że to cię niepokoi , czy chcesz o coś zapytać?”. Potrzebuje stabilnego dorosłego, który sam nie ulega panice, rozważnie dawkuje sobie treści na temat zagrożenia czy sytuacji w kraju i na świecie, podejmuje konkretne, przemyślane kroki, aby zapewnić swoim bliskim rozsądną ochronę. Ważne, aby rozmawiać z dzieckiem wtedy, kiedy tego potrzebuje, dostosowując to co mówimy do wieku i możliwości poznawczych, a przede wszystkim wrażliwości emocjonalnej dziecka. Lepiej powiedzieć mniej, ogólniej i poczekać czy dziecko potrzebuje więcej szczegółów. Ono nam o tym powie, zadając kolejne pytania. Najważniejsze jest, aby dziecko miało poczucie, że o cokolwiek pyta czy cokolwiek przeżywa, my dorośli to przyjmiemy, „udźwigniemy”, sami będziemy w stanie sobie z tym poradzić. Nie dzieje się tak zawsze, czasem dziecko  dostaje komunikat, werbalny lub niewerbalny, że jakaś emocja nie jest ok.   Może to być właśnie lęk. Dorośli często nie zgadzają się na przeżywanie przez dziecko trudnych emocji, bo sami nie radzą sobie z emocjami, zarówno swoimi jak i dziecka. Czują się wtedy bezradni, przestraszeni, tracą kontrolę nad tym co się dzieje i dziecko to czuje. Nie może więc wtedy się uspokoić, bo nie ma na kim się oprzeć. Potrzebuje pomocy, ale jej nie dostaje, gdyż dorosły nie umie jej dać, choć bardzo by chciał. Powody tego są różne i nie ma miejsca, aby je analizować, ale pewne jest to, że im stabilniejszy dorosły, tym spokojniejsze i szybciej kojące się w przeżywaniu trudnych emocji dziecko. Jakie więc z tego wszystkiego wnioski?

Proponuję:

–  rozmawiajmy z dziećmi kiedy tego potrzebują, nie zbywajmy ich pytań,

–  odpowiedzi dostosujmy do wieku, możliwości poznawczych i emocjonalności   dziecka,

– czekajmy cierpliwie czy pojawią się inne pytania, jeśli nie – zakończmy rozmowę na ten moment,

– obserwujmy zachowanie dziecka, jeśli widzimy zmianę zachowania lub wyraźny niepokój czy lęk, nazwijmy emocje dziecka, zapytajmy czy chce o coś zapytać, zapewnijmy o swoim wsparciu, bądźmy gotowi przyjąć łzy, czy trudne zachowania,

– unikajmy przy dziecku zbyt emocjonujących rozmów z innymi dorosłymi, chrońmy przed drastycznymi szczegółami,

– dbajmy o wspólny, miły, dobry czas z dziećmi, ulubione zabawy, wspólne wykonywanie codziennych obowiązków,

– szukajmy wsparcia dla siebie jeśli sami przeżywamy trudne emocje, mądrego, dorosłego wsparcia, nie obarczajmy naszymi emocjami dziecka.

Choćbyśmy bardzo chcieli, nie jesteśmy w stanie sprawić, aby nasze dziecko było zawsze spokojne, stabilne i szczęśliwe. Złość, strach , frustracja, zwątpienie, bezradność są wpisane w życie nasze i naszych dzieci i nawet najlepszy rodzic nie jest w stanie tego zmienić. I tak jest dobrze, bo dzięki temu dojrzewamy, uczymy się, rozwijamy emocjonalnie i społecznie, wznosimy się  na wyżyny naszych możliwości. Dajmy więc dzieciom dojrzewać, mądrze im w tym towarzysząc. Jest to często okazja do naszego osobistego rozwoju. Pokażmy też dzieciom wszystkie dobre rzeczy, które dzieją się w tym czasie, wzajemne wsparcie, pomoc, zrozumienie, poświęcenie, kreatywność. To dla nich ważna i bardzo potrzebna lekcja 🙂

 

                                               Mirosława Skowrońska, psycholog